W mroźny, grudniowy wieczór (7.12.2021 r.) spotkałyśmy się w gronie klubowiczek, by porozmawiać o powieści Piotra Adamczyka pt. „Powiem ci coś”.
Spotkanie rozpoczęłyśmy od odczytywania fragmentów powieści. Zasłyszanych, zaobserwowanych i przytoczonych przez autora, ale na pewno bardzo zabawnych, logicznych i wnoszących wiele do powieści. Cytatów było bardzo dużo, gdyż panie przyniosły ze sobą książki z wystającymi z powieści zakładkami. Chwaliłyśmy barwny, wręcz kwiecisty język autora pełen środków stylistycznych: porównań i metafor. Chwaliłyśmy nowinki, które niosły czytelnikowi nowy przekaz informacyjny. W przypadku tej powieści była to historia beczek Grohmana i trend w sztuce DNA Art (Bio Art). Dopiero później omówiłyśmy wątki powieści. Na dłużej zatrzymałyśmy się przy bohaterach. Pisarz jawił się nam jako zupełnie przeciętny redaktor do czasu, gdy jedna z klubowiczek przytoczyła ostatnie wersy z powieści, w których autor ujawnia, że Tulinka była jedynie wytworem wyobraźni pisarza. Wyobraźni, która dała jemu pomysł na kryminał.
Zastanawiałyśmy się dlaczego powieść została podzielona na sekwencje numeryczne, a ostatni z numerów jest zarazem początkiem całej historii. Intrygujący wydawał nam się tytuł, według którego autor ma nam coś do przekazania. I znowu otwarłyśmy powieści i zaczęłyśmy cytować. „Powiem ci coś” w powieści zaistniało wiele razy.
Spotkanie zakończyłyśmy mocnymi i słabymi stronami powieści. W mocnych stronach ponownie chwaliłyśmy opowiastki, pomysł na książkę tak zawiłą i niedopowiedzianą, zaś w słabych swoisty chaos informacyjny. Chaos, który sprawiał, że aby uzyskać przyjemność z czytania tej powieści, najpierw musimy się nauczyć tę powieść czytać.
Podczas spotkanie wybrałyśmy powieść na kolejne, tym razem noworoczne spotkanie i ustaliłyśmy termin.